Ktoś mnie budzi i mówi że już jesteśmy, chyba Cho. Wstaje, ściągam kufer i wychodze z pociągu. Powitał mnie napis WITAMY W SZKOLE MAGII I CZARODZIEJSTWA HOGWART.
Gajowy po nas przyszedł, Harrym Potterem się szczególnie nie przejmowałam, był zwykły tak jak ja... z wyjątkiem blizny. Płynięcie łódką przebiegło gładko. Gdy wyszliśmy z łódek, dopiero sobie uświadomiłam że jestem w Hogwarcie. Wyszła pani McGonagall, i powiedziała żebyśmy za nią, szli w parach. Pary nie szukam więc ide sama, przyłączył się do mnie jakiś głupek.
-Jestem Neville
Tyle mi starczy. Jesteśmy już w wielkiej sali, ustawiam się w rzędzie tak jak reszta. Dyrektor zaczyna mówić a ja nie słucham. W końcu powiedział że zaczynamy.
Profesor McGonagall zaczyna czytać liste... A, B, C, D, E, F, G, H, I, J, K
Kopenmal Julia, podchodze do tiary potykając się, zakładam ją. W głowie słysze szept i zastanawiam jakie zaklęcie nałożono na tę tiare?
Do jakiego domu trafie?
Na twarzach wszystkich Gryfonów, Puchonów, Ślizgonów i Krukonów widać zniecierpliwienie. Po chwile tiara wolno literuje S-L-Y-T-H-E-R-I-N a w mojej głowie dodaje
-Do tego domu trafisz!
L, M...
Zaraz, M? Jak Malfoy?
Malfoy Dracon, podchodzi gładko do tiary, zakłada ją. Tiara ledwo dotyka jego głowy i po sekundzie krzyczy SLYTHERIN.
N, O, P, R, S, T i tak dalej...
Cho, Crab i Goyle też są w Slytherinie, a Potter w Gryffindorze.
Prefekci odprowadzają nas do dormitoriów, nasze rzeczy są odpowiednio przygotowane, jeden kufer na łóżko tylko przy jednym stoją dwa... mój i ten który wyglądem przypominał kufer Cho.
Trudno, ide spać
*
Następnego dnia o 8:30 jesteśmy budzone, Cho śpi nademną. Ktoś w nocy musiał zmienić łóżko i mnie przenieść.
Schodzimy za prefektami do wielkiej sali na śniadanie.
*tu nie ma nic ciekawego, pomińmy ten moment*
Teraz dostajemy plan lekcji.
Poniedziałek, Czwartek i Piątek: Zielarstwo, Mugolznastwo, Obrona przed czarną magią, Wróżbiarstwo oraz Zaklęcia.
Wtorek i Środa: Eliksiry, Stworzenia magiczne, Zielarastwo, Zaklęcia i znowu eliksiry...
To był mój ulubiony przedmiot.
Dzisiaj mamy tylko lekcje latania na miotle i nabory do drużyn.
No więc ide na zajęcia z latania, Profesor Pomfrey każe nam ustawić się na lewo od miotły i wyciągnąć ręke nad nią. Robie to i miotła wzlatuje do mnie, nie każdemu się to udało a Neville'a walneło w twarz. Profesor poszła z nim do skrzydła szpitalnego, Nevillowi wypadła przypominajka. Draco ją podniósł i poleciał na miotle ku niebu, Potterowi aż się blizna zaświeciła! On też poleciał za Draco. Droczył się z Potterem Draco a w końcu rzucił tą przeklętą kule i zleciał na dół.
McGonagall to chyba widziała bo się zaraz objawiła na placu, i zabrała Pottera ze sobą.
-I rzeby cie już tu nie było Potter!
W sumie wszyscy Ślizgoni tak krzyczeli, ale nie zabrali nam punktów.
Odwołano dalszy ciąg zajęć z latania i wróciliśmy do pokoju wspólnego pogadać potem na obiad i sen.
Ten kojący, rozluźniający sen.